Szkoła bycia pro-vie, albo: w jaki sposób 2+2 może być równe 70?

School of saying yes to human life

École de dire oui à la vie humaine

„Według chrześcijańskiego rozumienia rzeczywistości los całego stworzenia wpisuje się w misterium Chrystusa, który jest obecny od początku wszystkich rzeczy: «Wszystko przez Niego i dla Niego zostało stworzone» (Kol 1,16). Prolog Ewangelii św. Jana (1,1-18) ukazuje stwórcze działanie Chrystusa jako Słowa Bożego (Logos). Ale prolog ten zaskakuje z powodu stwierdzenia, że to Słowo «stało się ciałem» (J 1,14). Jedna z Osób Trójcy Świętej weszła w stworzony wszechświat, łącząc z nim swój los aż po krzyż. Od początku świata, ale w sposób szczególny od wcielenia, misterium Chrystusa tajemniczo działa w całej rzeczywistości naturalnej, nie ograniczając jednak jej autonomii”.

Ojciec Święty Franciszek, Encyklika «LAUDATO SI'». W trosce o wspólny dom, Kraków 2015, s. 65.

Content marketing tematyczny

Content marketing dla Ciebie

Uprzejmie informuję, że ta witryna miejscami zawiera treści trudne dla osób, które nie ukończyły 18-tu lat (chodzi o trudność z powodu obiektywnej drastyczności niektórych przedstawianych tu zagadnień, a także trudność natury intelektualnej, której pokonanie wymaga starszego wieku, żeby niepotrzebnie nie zabłądzić w fałszywe mniemania). Kto trafił na tę moją witrynę, a ma lat mniej, proszę, żeby może zapytał Mamy lub Taty, czy wyraża zgodę dla Małoletniej lub Małoletniego na czytanie zawartych tu treści. Dodatkowo uprzejmie informuję, że choć tworzę moją Szkołę bycia pro-vie dla wszystkich ludzi dobrej woli, wcale nie ukrywam, że jestem praktykującą katoliczką, co jest wyraźnie widoczne w treści tego content marketingu.

Co najmniej dwa sposoby myślenia rzeczywiście ratują świat, przyrodę i także przecież finalnie nas, ludzi

Jeden usuwa tzw. ślad węglowy

(człowiek naprawia przyrodę usuwając szkodliwości, które aktualnie rzekomo czyni, choć tak naprawdę często jest to dla niego sytuacja zastana, ale przez mówienie mu, żeby usunął swój ślad węglowy, może czuć się winny; chociaż niekonieczne jest to fałszywe poczucie winy; trzeba tylko dokładniej się przyjrzeć własnym nawykom i ocenić we własnym sumieniu jaka jest na ten temat prawda; po takiej samoocenie i korekcie nadal usuwa 'szkodliwości, które rzekomo czyni', ale teraz już w poczuciu solidarności z innymi ludźmi, którzy też to robią; miło jest być w takiej globalnej społeczności ludzi dobrej woli)

Drugi usuwa... pustynnienie

(człowiek naprawia przyrodę w sposób, który nie obciąża go poczuciem winy za sytuację zastaną, ponieważ uważa, że to jest słuszna droga naprawy świata, ponieważ chce zrobić w życiu coś ewidentnie dobrego, ponieważ zależy mu na dobrym imieniu i ludzkim szacunku, a nawet podziwie)

To nie są koncepcje konkurencyjne, tylko „dopełniające”, które prawdopodobnie, jeśli zostaną wdrożone na dużą skalę, pewnie przyrodzie wystarczą. Przy powierzchownym oglądzie tych dwóch sposobów myślenia wydają się tym samym, gdyż cel jest taki sam. Ale jedna droga naprawcza neguje dużą część dziedzictwa ludzkości ("krowy, zwierzęta udomowione, wydychają ogromne ilości metanu, więc lepiej, żeby ich nie było w tych ilościach, które się produkuje aktualnie", "zostańmy wegetarianami, to uratujemy świat", "ograniczmy paliwa kopalne, gdyż tworzą smog, który nas zabija"), a druga zauważa, że problem jest zupełnie w innym miejscu naszego globu ("na tych obszarach, gdzie powinno być dużo tlenu właśnie zwierzęta pędzone przez ogromne połacie ziemi tworzą możliwość wzrostu roślin okrywających glebę, a jak wiadomo gleba z przeproszeniem goła tworzy ogromne ilości gazów cieplarnianych, więc na pewno nie byłoby dobrze zupełnie zaprzestać hodować bydło, żeby nie jeść mięsa w celu ograniczenia wydzielania tych gazów, gdyż jest to pewien mądrze ułożony porządek naturalnych rzeczy, w którym te zwierzęta są potrzebne", "trzeba/można policzyć skutek efektu cieplarnianego, który tworzą auta na paliwa kopalne, a także skutek tego efektu, który tworzą gleby bez roślinności").

Hipotezę, a właściwie pytania, które zadaję ja, też tu krótko przedstawię, gdyż mogą się okazać inspiracją do jakichś praktycznych, innych jeszcze rozwiązań, również naprawczych. Zadaję pytanie o to, ile gazów cieplarnianych tworzy człowiek, jak również zwierzę przerażone i utrzymywane w przerażeniu? Przez wojnę, przez smog, przez przemoc (przemoc na zwierzętach: przed i w czasie uboju, przez brak możliwości życia w dobrostanie), przez głód, przez decyzje popierające aborcje i przez społeczne tabu na całkiem niemało spraw. Następnie: jakiej duchowej rzeczywistości obrazem jest tzw. masowe wymieranie zwierząt? Czy nie jest przypadkiem obrazem tego samego (być może), czego obrazem (też być może) była pandemia? Czy nie jest akurat wymieranie zwierząt i tąpnięcie zdrowotnie ludzkości (koronawirusy, które dotąd nie były poważnym zdrowotnym zagrożeniem stały się bardzo niebezpieczne) poaborcyjnym, zaraźliwym przejawem atawistycznej rozpaczy stworzeń? Nowe tabu. Może więc dopiero trzy lekarstwa zapewnią pełny sukces naprawczy, a dwa jedynie przeważą przyrodę na stronę życia. Ta przeżyje, ale pozostanie do ratowania człowiek. Ludzie nie mogą siebie wykluczyć z procesu ratowania świata. Uwaga! Nie mogą w sensie moralnym! W tym też sensie, że włączenie (bierne) całej ludzkości w proces ratowania nas samych jest ratunkiem wreszcie i dla nas samych, a niedojrzały altruista naprawdę nie przeżywa.

Nikogo nie poświęcić dla sprawy, choć i tak wiadomo, że nie każdy dożyje swoich dni (tyle, ile powinien), ponieważ część z nas umrze za wcześnie wyniszczona ukrytym przerażeniem, ukrywanym najczęściej od dzieciństwa, jest na pewno słuszniejsze, niż poczynać bezmyślnie jakichś biednych nienarodzonych i następnie godzić się na ich aborcję, co musi tworzyć wewnętrzne konflikty w sumieniach i przysparzać nowego ukrywanego przerażenia, które, być może kumulowane, tworzy ogromne ilości gazów cieplarnianych. Niekoniecznie przez wydychanie, ale przez podejmowanie czynności odstresowujących na zbyt dużą skalę ("tylko wtedy będę w życiu szczęśliwy, jak zwiedzę dosłownie cały świat i to samolotem", "przepraszam, ale ja chcę prowadzić właśnie starego diesla"). Albo właśnie akurat też przez wydychanie, albo przez gorączkę lękową (jeden z przejawów tzw. somatyzacji). Z tego wyłania się taka podpowiedź: nasze biedne kochane oczywiście czworonogi z lękiem separacyjnym ("piesku, nie możesz się bać jak zostajesz sam na te 8 godzin dziennie, ponieważ ja naprawdę muszę iść do pracy, musisz się do tego przyzwyczaić", ale to nie zawsze jest możliwe; dość często trzeba uwzględnić psa ograniczenie na ten temat i przyjąć do wiadomości, że pies będąc naturalnie zwierzęciem sfornym, zostawiany w samotności na aż tyle godzin przez kilka lat, będzie cierpiał na taki lęk; psa bowiem trzeba się uczyć, z psem trzeba spędzać sporo czasu i to codziennie, psa trzeba głaskać, do psa trzeba mówić i z psem trzeba się bawić, do tego psa trzeba karmić, szczepić, szkolić, trzeba zapewnić mu możliwość ruchu zgodnie z jego cechami charakteru, kontakt z innymi psami, atrakcje na wakacje, a wcześniej szeroki zakres bodźców socjalizacyjnych, natomiast w całym jego życiu: dostęp do psiej służby zdrowia, gdyby potrzebował), przez to, że żyją krócej, gdyż pies żyje tylko kilkanaście lat, a nie kilkadziesiąt; mówią nam o naszym przerażeniu w następnych latach, jak ich już nie będzie. Właśnie to jest najnowsze i największe ludzkie przerażenie; jeszcze większe, niż lęk przed śmiercią, niż lęk przed leczeniem psychiatrycznym, niż lęk przed wojną.

Ależ to nie jest utopia! Co jest więc teraz utopią? "Niczego nam nigdy nie braknie, wszystkiego jest pod dostatkiem i niczego nie niszczymy, gdyż wszystko co robimy jest... naturalne, również śmierci z głodu i aborcje".

Informacja o plikach cookies

Cennik usług

Regulamin usług

Polityka prywatności

Napisz/Zadzwoń

Nowości 2022 w szkole bycia pro-vie

24 listopada 2022 r.

Kościół katolicki jest dobrem nie tylko bezcennym, co także nieodnawialnym, dosłownie jak złoża węgla, które powinny być żelazną rezerwą świata, a nie źródłem ciepła na co dzień. Kopalnie węgla mogą być celem turystycznym, jak również wypoczynkowym. Tak samo słynne miejsca kultu, które jednak zawsze i przede wszystkim są celem pielgrzymkowym. Myślenie, że trzeba niszczyć jakiegoś katolika, żeby samemu mieć się dobrze jest myślenieniem zbrodniczym i pogańskim. Nasz Pan, Jezus Chrystus, w czasie Ostatniej Wieczerzy przemienił chleb w Swoje Ciało i dał nam na pokarm w sakramencie Eucharystii. Nie odciął sobie palca, czy ucha, żeby inni zjedli, ale przemienił chleb! Taka jest ta różnica. Co się stało potem? Zbrodnia się stała na Kalwarii, w procesie zeznawali fałszywi świadkowie. Podburzony tłum zażyczył sobie wypuszczenia na wolność zbrodniarza Barabasza, choć Piłat powiedział otwarcie, że Pan Jezus jest niewinny! Potem przestraszył się tłumu, co skończyło się ukrzyżowaniem Pana, przez kłamstwa, oszczerstwa, przez ciężką bojaźń i przez jeszcze więcej przeciwności. Nie jest potrzebne męczeństwo chrześcijan, żeby świat dalej istniał. Męczenników w Kościele Katolickim jest już jak ulęgałek! I to od wielu lat, od kilkudziesięciu lat, a wciąż przybywa! (zob. raporty Pomocy Kościołowi w Potrzebie) Po co ich przybywa?! Wykańczanie chrześcijan ma potwierdzoną dynamikę: niszczy świat, ale Kościół też doznaje szkody (a już na pewno nie ma z tego żadnego zysku), choć tę szkodę jest w stanie „leczyć” (jednak nie zawsze, a nawet — przy tej skali zbrodni — trzeba powiedzieć, że rzadko, gdyż męczennicy za wiarę idą prosto do nieba [nie trzeba udowadniać, że na pewno są w niebie; ataki na św. Jana Pawła II-go są czynieniem z nas tzw. białych męczenników, całego pokolenia JPII, więc i osob świeckich, i duchownych, i konsekrowanych]): procesami beatyfikacyjnymi i kanonizacyjnymi. Jeśli ktoś ochrzczony ma nieuporządkowane życie sakramentalne, nie ma łatwiej, żeby coś zrozumieć, ale trudniej. Te trudności polegają na różnego typu błędnych przekonaniach, które jeśli zostają przyjęte za ich autorów za pewnik, zaliczają się do urojeń! Lepiej (bezpieczniej) mieć przypuszczenia (hipotezy), albo snuć fantazje.

W ogólnodostępnych zasobach internetowych można przeczytać co tworzy największe zagrożenia efektem cieplarnianym. Podobno asfalty, czyli drogi. Nic natomiast nie znalazłam o drogach kolejowych (żelazo i beton). Jeśli tak, to przydałyby się wyliczenia porównawcze, czy lepiej jeździć samochodami po drogach, czy latach samolotami i wynajmować, lub mieć, małe auta elektryczne, albo może byłoby dobrze najczęściej podróżować jednak pociągiem. Potrzeba konkretów! Jeśli wytwarzamy (my, ludzie) jakieś związki chemiczne, których wcześniej nie było, to najpierw trzeba się tego przestać bać, a potem trzeba pomyśleć, czy i to nie jest jakaś jednak dobra rzecz, tylko na razie się jej boimy. Czy wiecie, że kiedyś pomidory były uważane za rośliny trujące, więc nikt ich nie jadł? Czy wiecie, Państwo, że materiał na biopaliwo mamy nawet w naszych kuchniach? Przykładowo: suszone pestki avocado. Kto nie je masła, a je avocado, po roku powiniem mieć nazbieranych całkiem sporo pestek z tych owoców. Tylko trzeba policzyć wartość cieplną takiej biomasy. Następnie powinien być uruchomiony skup pestek z avocado, jak skup ziół, czy ślimaków. Naprawdę bardzo dużo da się wymyślić świetnych eko-pomysłów!

Nie jest dobrze puszczać z dymem wszystkiego co przeraża. Dużo lepiej to dookreślić, opisać, zabezpieczyć i przekazać młodszym, bo może tak być, tzn. to jest normalna kolej rzeczy, że coś jest najpierw niezrozumiałe, trudne, a nawet straszy, a potem okazuje się dobre, przydatne, albo jednak nie czyniące szkody (np. bydło, które rzeczywiście wydziela metan), a czasem rzeczywiście niebezpieczne, więc na pewno lepiej, żeby tego nie było. Tylko nasze czasy nie przynoszą światła co do tego, jak jakieś coś, co jest niebezpieczne, uczynić nieszkodliwym, choć faktycznie można zaprzestać jakiejś produkcji, nawet zwierzęcej, a nie tylko produkcji epoksydowego kiczu. To właśnie trzeba gdzieś, w jakichś dobrze wydzielonych miejscach, na razie zostawić (tu się pojawia wspólna część dwóch zbiorów [skrajni ekolodzy, hodowcy zwierząt domowych]: w rolnictwie hodowle ekstensywne zachowawcze; z których na szczęście wyraźnie wychodzą, całe i zdrowe, owce wrzosówki [kwestia czasu, żeby to było widać]). Może inni kiedyś zdołają coś wymyślić i poradzą sobie, gdyż my już nie damy rady, np. z racji wieku, albo z racji już podjętych zobowiązań, których naprawdę nie można porzucić.

22 października 2022 r., sobota, wspomnienie liturgiczne św. Jana Pawła II

Na drabinie godności ludzkiej, na szczeblu prawa do bycia pamiętanym dodałam akapit o prawach życia ludzkiego jeszcze nienarodzonego, a na szczeblu dobrego imienia pojawił się tekst o dobrym imieniu kobiet.

21 października 2022 r.

Na drabinie standardów, na szczeblu standardów w rodzinie, dodałam akapit o standardzie uczuć, który dobrze koresponduje z rysunkiem zamieszczonym poniżej.

23 i 24 (sobota) września, a także 3 października 2022 r.

Zrobiłam rysunkową notatkę z moich przemyśleń, które mogą okazać się pomocą dla ludzi pragnących żyć w pokoju na świecie (też należę do takich osób). Zachęcam do spojrzenia na te moje koncepcje, które powstały nie bez udziału myśli św. Tomasza z Akwinu, doktora Kościoła (modlitwa w brewiarzu z prośbą o uporządkowanie gniewliwości). Jedną z nich jest hipoteza o błędzie Freuda:

rysunek i myśli dla pokoju na świecie, rys. 1. RK

Proszę zauważyć, że ludzka seksualność została tu doceniona: w pewnym sensie znalazła się na podium i otrzymała złoty medal. Warto zwrócić uwagę na srebro i brąz, a także na czwarte miejsce, czyli pierwsze bez medalu. Proszę też spojrzeć na brak następnych zwycięskich uczestników tych niezwykłych „zawodów” Zachęcam również, aby dostrzec, iż przez gniewliwość czasem trzeba wrócić. Wraca ten, komu ona wyraźnie znika. Dodam od razu też to, że z lęku wraca się przez przemieszane środowiska twórców zawodowych, twórców amatorów, jak również przez terapię sztuką. Nie wraca się przez pokój w sercu, ale — zaryzykuję metaforę — po liniach granicznych. Różaniec odmówiony przez dzieci uwidacznia ukryte wulkany gniewu. Modlitwa różańcowa odmówiona przez dorosłych tworzy lub umacnia fundamenty świata, bez których świat byłby, choć bardzo piękny, to na samych piaskach.

rysunek i myśli dla pokoju na świecie, rys. 2. RK

Dalsze ważniejsze podpowiedzi jak czytać powyższe rysunki: tam, gdzie tekst leży na linii lub dotyka jakiejś linii w przestrzeni nazwanej światem istnieje duchowość otwarta. W każdym innym miejscu w przestrzeni nazwanej światem: istnieje duchowość otwarta i/lub zamknięta. Jeśli zamknięta, czasem można domniemywać mistykę, ale naprawdę bardzo, bardzo rzadko. To, co jest częste i wygląda jakby mistyka jest jej falsyfikatem. Poza tą przestrzenią nie ma dostępu do tych znaczeń, więc tym bardziej do granic tych znaczeń. Mam też pointę i równocześnie zadanie: proszę spróbować zastanowić się gdzie mieści się w świecie ten, kto przeklina i krzyczy w celu wyrządzenia szkody temu, kto tego musi słuchać. Następnie (druga część zadania) gdzie ląduje (czy chce, czy nie chce) osoba poszkodowana tego typu odddziaływaniem oraz na jak długo.

Coś, co w ostatnich kilku latach określa się jako seksualność dziecięca moim zdaniem w ogóle nie istnieje!, gdyż seksualność człowieka pojawia się w nim w okresie dojrzewania (jak oczywiste znaki dojrzałości fizycznej, których też wcześniej bardzo młody człowiek nie ma). Jeśli zdarza się, że jakieś dziecko przejawia zachowania, które wydają się być jego seksualnością, są to zachowania bezmyślne, a czasem też wynikające z jakiegoś rodzaju zniewolenia! Najczęściej oznaczają, że dziecko zostało poszkodowane jakiegoś rodzaju przemocą, nie są jego własną osobowością! Dziecko, które żyje bez doświadczenia dużej przemocy, albo które po dość dużej przemocy ma doświadczenie jej bez wątpienia pokonania (mama i tata, jeśli zdarzyła się im kłótnia przy ich małym dziecku, naprawdę się godzą i to tego samego dnia, w którym się kłócili, siadają do wspólnej rozmowy, uśmiechają się do siebie nawzajem, i nawet dziecka, które się temu z dystansu przygląda) nie ma takich zachowań.

Następna rzecz: lęk pojawia się, jeśli zaistnieje niebezpieczeństwo, od którego byłoby dobrze uciec. Jeśli się uciec nie da (np. od korka na autostradzie), lęk ustępuje miejsca frustracji ("przedmurze" gniewliwości), która następnie (jeśli eskaluje) przechodzi w gniewliwość. Gniewliwość bywa wyrażana dobrze lub źle. Dobrze wyrażona gniewliwość może pomóc w sprzątaniu, pracach w ogrodzie, w przeprowadzkach, a czasem też (w bardzo trudnych przypadkach) w kierowaniu sprawy do sądu itp. Źle wyrażona gniewliwość niestety bywa, że zamienia się w przemoc: w rodzinie, wobec zwierząt, wobec sąsiadów itd. Silny lęk trzeba zmniejszyć! Najlepiej, żeby doświadczenie lęku było krótkotrwałe, małe, a tylko zupełnie wyjątkowo średnie. Jeśli odczucie lęku wydaje się być subiektywnie bardzo silne i nie ustępuje szybko (np. po 1-2 dniach od zauważenia wciąż się utrzymuje, nawet pomimo zastosowania ogólnodostępnych środków uspokajających, np. herbaty na uspokojenie), NA PEWNO dzieje się coś bardzo niedobrego i trzeba spróbować przynajmniej skonsultować to odczucie z jakimś zaufanym człowiekiem. Dlaczego? Dlatego, że niezmniejszony silny lęk, który nie ustępuje, może się utrwalić i pozostać jako odczucie nawet, jeśli czynniki lękotwórcze się skończą. UWAGA! Farmakologia przeciwlękowa bywa, że uzależnia.

Co jeszcze mogłabym teraz powiedzieć? Choroby psychiczne zaczynają się mniej więcej pod koniec zakresu lęku średniego. Następnie: sytuacja doświadczania naprzemiennego silnego lęku oraz silnej gniewliwości to choroby dwubiegunowe, z których droga idzie już dwutorowo (pojawia się możliwość przyjęcia za rzeczywistość koncepcji podświadomości, świadomości i nadświadomości), a w zakresie pożądania cechą charakterystyczną musi być wewnętrzny konflikt, czym zajmuje się właśnie psychiatria, z której albo się da zawrócić, albo się nie da zawrócić. Jeśli się nie da zawrócić, dzieje się prawdziwa tragedia, gdyż kto nie chce wojny, musi przestać podążać, czyli nie może dalej iść. W tym miejscu może kiedyś będzie się dało udowadniać białe męczeństwo chrześcijan, którzy pozostali na środkach psychotropowych na dożywocie z własnej woli, ponieważ rozeznali, że tylko w ten sposób nie uczynią sobą dużej szkody.

10 września 2022 r., sobota

W Szkole bycia pro-vie (pro-live, pro-vita, pro-vitae, dla życia ludzkiego na tak) punktem wyjścia do rozważań o życiu ludzkim i ludzkiej godności od poczęcia do naturalnej śmierci jest sytuacja prawna, w której dozwolone są dwa przypadki przerwania ciąży (1. zagrożenie życia matki oraz 2. trauma po gwałcie) oraz spostrzeżenie, że w j. polskim istnieje możliwość wyraźnego i jednoznacznego rozróżnienia dwóch pojęć: przerwania ciąży (zaistniały skutek zakończenia życia ludzkiego nienarodzonego) i aborcji (świadome i dobrowolne, ze skutkiem śmiertelnym targnięcie się na życie ludzkie nienarodzone, w Kościele Rzymskokatolickim skutkujące karą ekskomuniki latae sententiae [ta kara jest czymś innym, czymś jeszcze poważniejszym, niż brak możliwości przystępowania do kumunii św. po popełnieniu grzechu ciężkiego]), co następnie może zmienić w pierwszej kolejności nasze zwykłe społeczne relacje, gdyż zaistnieje większa możliwość widzenia siebie nawzajem w oczywistym świetle domniemania niewinności (podejście chrześcijańskie).

W drugiej kolejności chodzi o nabycie intelektualnej umięjętności rozpoznawania momentu poczęcia życia ludzkiego za jego bez wątpienia początek, a śmierci naturalnej człowieka za sytuację, której wzorem jest śmierć Symeona (starca, którego znany z pierwszych kart Ewangelii, a którego życie spełniło się najlepiej jak tylko może się to człowiekowi na tej ziemi zdarzyć, gdyż zgodnie z wolą Bożą, co oznacza, że rzeczywiście szczęśliwie i bez żadnej zewnętrznej, przyśpieszającej lub opóźniającej [przez zadawanie nieludzkich cierpień człowiekowi w agonii] ten moment ingerencji).

Następnie chodzi o nabycie umiejętności rozumienia czym jest tzw. podmiotowość ludzka, a także ludzka wolność w życiu codziennym oraz o nabycie umiejętności rozpoznawania nieoczywistych niebezpieczeństw czyhających na jedno i drugie. Hasło "STOP aborcji!" na pewno wygląda na szlachetnie umotywowane i wyraża słuszne oburzenie, ale co dokładnie oznacza?

Czwartym zbiorem zagadnień podanych do rozważania w naszej szkole jest ten, w którym zastanawiamy się nad pojęciami ludobójstwa i dzieciobójstwa w kontekście życia ludzkiego nienarodzonego. Oznacza to konieczność szukania, aż do znalezienia, prawdy o rzeczywistym momencie, w którym kobieta psychicznie staje się matką a mężczyzna psychicznie zostaje ojcem. Do tych dociekań włączamy pojęcia: kobieta w ciąży, przyszła matka, pierwiastka, a także slogany: „będę tatą?!”, „będę ojcem!” itp.

powrót do 'Nowości'