Małżeństwo dla życia ludzkiego na tak, modele
Ta podstrona powstała dnia:
13 stycznia 2023 r.
Istnieją niezauważone, lub niedoceniane, okazje do podjęcia życiowej kreatywności dla osób w związkach małżeńskich, które chcą być pro-life aż do szpiku kości, choć potrzeba na to odrobinę więcej środków finansowych, więc z pewnością nie każdego na to stać.
Małżeństwo pro-life: Model 1
Młode małżeństwo zamieszkuje na tzw. swoim i mieszka razem tak długo, jak długo małżonkowie nie chcą regulować w swoim pożyciu małżeńskim poczęć. Następnie kupują niedaleko dodatkowe, pewnie mniejsze, mieszkanie. Po czym na tzw. dni płodne żony mąż przenosi się do tego mieszkania (to zwykle jest ok. 8 dni w miesiącu). Korzyści jest więcej, niż uniknięcie niechcianej ciąży, gdyż taka życiowa małżeńska ekstrawagancja może m. in. cudownie ocalić związek przed nudą lub z niej uzdrowić, ocalić przed patologiczną zazdrością lub z niej uzdrowić, wzmocnić krótką tęsknotą uczucie, a nawet także pomóc dzieciom w ich rozwoju, gdyż dziecko, lub jedno z dzieci, też może się na chwilkę przenosić i mieć przez to lepszą życiową socjalizację, a przede wszystkim czas na bycie tylko z mamą, lub tylko z tatą! Po klimakterium żony dodatkowe mieszkanie może być albo dla jednego z dzieci, albo na wynajem, żeby na starość np. dużo podróżować, gdyby małżeństwo okazało się bezpłodne, a nie zdecydowałoby się na adopcję.
Małżeństwo pro-life: Model 2
Model rodziny wielopokoleniowej jest finansowo łatwiej dostępny i też może być pomocą, żeby małżeństwo było na wskroś pro-life. Pod warunkiem jednak, że w jednym domu istnieją, choćby maleńkie, ale odrębne mieszkania, tzn. młode małżeństwo ma nie tylko swój pokój, ale swoją kuchnię i swoją łazienkę. Czas spędzany z rodzicami w domu wielopokoleniowym jest bardzo skutecznym środkiem regulującym ilość poczęć. Oczywiście nie ma tu mowy o poważnych konfliktach w tych relacjach, ale o sytuacji mniej więcej bezproblemowej, czyli jeśli są zapewnione: wzajemne zaufanie i rodzinna zasada pomocniczości.
Małżeństwo pro-life: Model 3
Małżeństwo pogodzone z „losem”, które okazało się bezpłodne i pozostało takim po wyczerpaniu całej puli dostępnych godziwych środków poczęć, jednak nie decyduje się na metodę in vitro ze względu na konieczność w tej metodzie poczęcia embrionów sierocych, a wybiera życie w bezdzietności. Po oczywistym czasie ogromnego cierpienia z powodu braku dzieci, okazuje się w życiowym bilansie życiem małżeńskim szczęśliwym, choć nigdy nie zmienia się w rodzinę zastępczą, gdyż małżonkowie postanawiają dźwignąć i nieść krzyż ich bezdzietności i świadczyć, że w taki sposób też można dobrze żyć. Właśnie tak żyją: świadczą czynnie, że takie małżeństwo naprawdę może być szczęśliwe.
Małżeństwo pro-life: Model 4
Małżeństwo trwale bezdzietne, które nic z tym faktem nie robi (naprawdę się tym nie przejmuje), gdyż realizuje się w jakiejś bardzo angażującej działalności humanitarnej i całe życie spędza w drodze, co byłoby trudne a nawet niemożliwe, gdyby mieli dzieciaki. Czym się zajmują małżonkowie? Walczą od młodości o przetrwanie, a nawet o uratowanie zagrożonych gatunków pewnych roślin. Jedynych, z których pozyskuje się skuteczne lekarstwo dla noworodków na bardzo trudną do wyleczenia chorobę, która nieleczona powoduje kalectwo na całe życie.