Poniżej tekst, którego w ogóle nie czuję się na siłach od nowa czytać, choć mijają kolejne miesiące, więc proszę na razie pominąć
Niniejszym oświadczam, że mój własny światopogląd w zakresie spraw dotyczących ochrony życia ludzkiego i godności ludzkiej (w skrócie można powiedzieć: światopogląd pro-life) uznaje bez wątpienia zróżnicowanie sytuacji, w których doszło do przerwania ciąży, jeśli do tego doszło. W związku z tym nie uważam za aborcję czynu, w którym doszło do nieumyślnego zabójstwa nienarodzonego, ale tylko ten czyn, który wyniknął ze świadomej i dobrowolnej decyzji na ten temat. Uważam, że nazywanie wszystkiego aborcją jest niehumanitarne, nieuczciwe i zagraża psychice ludzkiej, zarówno psychice kobiet, jak i mężczyzn, nie mówiąc już o dzieciach, których nie wiadomo czemu w ogóle się na ten temat nie ochrania! Uważam także, że da się rozróżnić w nieumyślnych zabójstwach prenatalnych nieumyślne zabójstwa człowieka (bez udziału instynktu macierzyńskiego lub ojcowskiego) oraz nieumyślne dzieciobójstwa (z udziałem instynktu macierzyńskiego lub ojcowskiego), np. w szoku lub w głębokiej niedojrzałości psychicznej (wrodzonej lub nabytej), albo pod wpływem środków psychoaktywnych przy silnie ograniczonej świadomości itd. to się może zdarzyć i też nie można wtedy mówić o aborcji. Ale uważam za aborcję przykładowo świadome i dobrowolne oddziaływanie na psychikę kobiety w ciąży w sposób, którego celem jest doprowadzenie do śmierci nienarodzonego, przez doprowadzanie lub doprowadzenie jej do rozstroju nerwowego po to, żeby obumarło w jej łonie poczęte maleństwo, jeśli rzeczywiście umarło, albo świadome i dobrowolne, w celu doprowadzenia do śmierci nienarodzonego, pozbawianie jej potrzebnych dla zdrowia i życia jej i poczętego w niej człowieka pokarmu niezbędnego, żeby nic złego się nie stało ani matce, ani jej dziecku w jej łonie z powodu ciężkiego niedożywienia, jeśli się stało aż tyle, że to maleństwo umarło. Także uważam za aborcję skutek czynu gwałtu, nawet żony sakramentalnej!, w czasie jej ciąży, do którego doszło, jeśli celem było doprowadzenie jej do rozpaczy, żeby w szoku targnęła się na życie poczętego w niej ludzkiego nowego życia, jeśli się na to życie w niej poczęte faktycznie targnęła, w wyniku czego nastąpiła śmierć tego nienarodzonego, ale to nie kobieta doprowadzona do rozpaczy w tego typu sytuacji popełniła aborcję, ale gwałciciel, jeśli on tę kobietę doprowadził do rozpaczy po to, żeby zgodziła się na usunięcie jej ciąży! Jeśli się działo to samo, ale poczęty nienarodzony to przeżył, nie doszło do aborcji, ale miało miejsce znęcanie się psychiczne i/lub fizyczne nad kobietą w ciąży, co na pewno powinno być karalne. Muszę coś jeszcze wyjaśnić, ponieważ kiedyś gdzieć napisałam, że walka o poczęte życie toczy się najbardziej w sercu kobiety. Tak, ale to nie to samo co aborcja. Raczej to zawsze większa szansa na ocalenie. Szansa, która działa do ostatniej chwili, jeśli tylko kobieta rozumie o co chodzi.
(20 listopada 2020 r.) Następnie chciałabym powiedzieć, że mój własny światopogląd pro-life dotyczy człowieka w całym jego życiu, a nie tylko w okresie prenatalnym, więc także kobiet, mężczyzn, dzieci, ludzi chorych, niepełnosprawnych, upośledzonych itd, czyli każdego człowieka, nawet mnie, katoliczki, bo ja też chcę żyć; jak zresztą wszyscy katolicy, ponieważ nie jesteśmy spichlerzem świata, który się rzekomo napełnia przez prześladowanie nas, jak uważają niektórzy, ale takimi samymi ludźmi, jak wszyscy inni, choć faktycznie żyjemy w innych standardach religijnych i kulturowych, np. wszyscy jesteśmy pro-life, a jeśliby się zdarzyło, że ktoś się z tego wyłamał, ma nałożoną ekskomunikę, jeśli z tego wyłamania doszło do aborcji.
Interesuje mnie także cały pakiet możliwych powodów stwierdzania nieważności sakramentalnego małżeństwa, ale wciąż nie czuję się na siłach wziąć za ten temat, w związku z tym nadal nie wiem czy jakiś powód inny, niż jeden z tych, które znam, ale który mnie osobiście wydaje się również wystarczający do uznania, że nie doszło do zawarcia sakramentu małżeństwa może być takim kanonicznym powodem, czy jednak nie. Uważam, że może być więcej tych powodów, ale nie ma może ich określeń, albo wszystko już jest, tylko ja akurat nie mam w ogóle sił, żeby to wreszcie sprawdzić. Ta ogólna tematyka więc też mieści się w moim światopoglądzie pro-life oraz także tropienie i demaskowanie jeszcze innych ukrytych form przemocy.
Jednak wracając do sprawy typowej w zagadnieniach pro-life, czyli do zastanawiania się nad możliwymi i godziwymi sposobami przekonywania o słuszności i obiektywnie większej wartości pozostawienia nienarodzonego przy życiu nawet jeśli jego poczęcie i inne zaistniałe w nim okoliczności było niechciane chciałam oświadczyć, że uważam, iż można pokonać aborcję tworząc miejsce (w tym zastanawianiu się, także w prawie) dla ludzkiej psychiki. Godząc się na oczywisty fakt jej istnienia. Jeśli więc mamy łatwą możliwość w j. polskim rozróżniać na stałe aborcje od przerwania ciąży, to pierwsze powinno być zakazane i karalne, ale to drugie jest bardzo dużą niegodziwością i złem moralnym, jednak zawsze trzeba najpierw badań psychologicznych, żeby w ogóle dało się to stwierdzić w innym 'miejscu', niż sumienie osób, które w danym, konkretnym przypadku podejmowały tego typu tragiczną decyzję. Uważam, że właśnie to rozróżnienie jest kluczowe dla przezwyciężenia aborcji. Kościół Rzymskokatolicki, na tyle, na ile pojęłam Jego nauczanie, nie uważa każdego przerwania ciążę za aborcję, więc protesty przeciw uznawaniu każdego przerwania ciąży za aborcję nie są bezpodstawne; ich forma jest tragiczna, ale one mają sens; o tyle, o ile chodzi w nich właśnie o to, żeby wykrzyczeć doświadczenie ciężkich i ukrytych przemocy. Naprawdę trzeba do tego jeszcze dodać tę rzecz: nie tylko gwałt bez śladów, jeśli nie zostaje przepracowany, tworzy tragiczne w dalszym życiu napięcia w psychice, ale także stracone przez ukrytą przemoc (np. przez presję środowiskową) dziewictwo. Na dodatek i w psychice kobiet, i w psychice mężczyzn. W naszej kulturze, czyli w kulturze zachodniej, chcemy podejmować świadome i dobrowolne decyzje dotyczące naszego dziewictwa! Jeśli to się nie udaje, w psychikach dzieją się tragedie. Na dodatek najczęściej są to tragedie żywcem zakneblowane społeczną normą–nakazem milczenia na ten temat.