Szkoła bycia pro-vie, albo: w jaki sposób 2+2 może być równe 70?

School of saying yes to human life

École de dire oui à la vie humaine

Content marketing tematyczny

Content marketing dla Ciebie

Informacja o plikach cookies

Regulamin usług

Polityka prywatności

Zapytaj o ofertę

Uwaga! Strona pro-vie.pl jest przeznaczona dla osób dorosłych; miejscami zawiera treści trudne intelektualnie, które tworzę z myślą o osobach dorosłych, czyli nie dla dzieci. Także dlatego, że nie mam uprawnień pedagogicznych, co oznacza, że moje sposoby wyrażania się nie uwzględniają tych umiejętności w przekazywaniu wiedzy, których wymaga relacja z dziećmi.

Flaga Włoch Flaga Polski Flaga Niemiec Flaga Francji Flaga Wielkiej Brytanii Flaga Szwecji Flaga Czech flaga Ukrainy

Godność minus druga: prawo do moralności

wyżej

niżej

Dzień dobry na szczeblu moralności

„Wyjaśnienie, czym jest duchowość człowieka, wydaje się dość proste. Jest to, ogólnie mówiąc, całokształt funkcjonowania osoby ludzkiej, która jest obdarzona rozumem i wolną wolą. Każdy ma jakąś duchowość, bo Bóg stworzył człowieka jako osobę, czyli byt zdolny wejść w podmiotową relację z Nim samym, czyli Bogiem Trójjedynym, a także innymi ludźmi. Człowiek posiada osobisty ośrodek decyzyjny, w którym poprzez wolę i rozum dokonuje wyborów dobra lub zła, zazwyczaj z zaangażowaniem emocji, uczuć i ciała. Ten ośrodek decyzyjności określa się jako sumienie, a w Piśmie świętym, jako serce. W nim dysponujemy wolną wolą, jako najpiękniejszym darem Boga, bo uzdalniającym nas do odwzajemnienia miłości. Bez tego daru nawet, jeśli bylibyśmy pozornie szczęśliwi, to nie bylibyśmy upodmiotowieni, a więc nie byłoby mowy o miłosnej wymianie ani pomiędzy Bogiem, a stworzeniem, ani pomiędzy ludźmi nawzajem”.

Kucharska R., Zachowaj czujność. Świadectwo o moim wychodzeniu ze światopoglądu New Age, Kraków 2012, s. 67.

Dwa światła co do prawa do moralności właściwie zna każdy katolik.

Na dodatek można powiedzieć, że jedno z tych świateł jest ciemne a drugie jasne (oba są dobre). Jedno światło daje ten epizod, w którym pewien Święty mówi do Pana Jezusa, żeby odszedł, gdyż siebie odnajduje jako zbyt wielkiego grzesznika. Drugie zawiera ta sytuacja, w której człowiek uszczęśliwiony Jezusa zapewnieniem o tym, że go spotka wielkie dobro, zabowiązuje się zwielokrotnić swoje zobowiązania wobec swoich wierzycieli na znak jak wielka i prawdziwa dla niego to radość. W obu przykładach widać wyraźnie, że moralność pojawia się nie tylko dopiero po spotkaniu z Bogiem żywym, ale także spontanicznie i na dodatek prawie natychmiast po takim Spotkaniu. Wynika z prostego odruchu serca i jest — chyba tak można powiedzieć — dobrem, które jest w drodze (17 sierpnia 2021 r.).

***

Obrona godności artystów malarzy

16 maja 2023 r.

Problem do rozwiązania istnieje naprawdę i niszczy artystów malarzy dosłownie masowo, ale można tę destrukcję powstrzymać przez ujawnienie co i jak się dzieje (twórczość artystów malarzy, w zależności od ilości wykształcenia, jest twórczością amatorską lub profesjonalną). Po pierwsze trzeba pamiętać, że prawdziwe malarstwo jest owocem w mniejszym lub większym stopniu wykształconego talentu, a nie wykwitem charakteru, albo jeszcze gorzej, „emanacją wyobraźni”. Po drugie: jeśli artysta malarz malując wedutę nie namaluje wszystkich kominów i okien nie można twierdzić, że widać przez to jego problemy z psychiką; co najwyżej, że nie tworzy jak już kiedyś tworzył np. Canaletto, gdyż jest to wyraźnie coś innego. Po trzecie: próby odgadnięcia cech charakteru artysty malarza na podstawie jego obrazów są wróżeniem z fusów, a nie odnajdywaniem prawdy o ludzkiej psychice. Po czwarte: to artysta malarz kontroluje sytuację na swoich obrazach, a nie ludzie, którzy próbują go zastraszyć, np. mówieniem, że jak nie namaluje okien i kominów na swoich namalowanych domach, to zostanie jednak posądzony o obłęd, który nie przejawia się tak mocno tylko dlatego, że maluje, „ale właśnie widać to na jego pracach”. Po piąte nawet: podłością jest też mówienie lub sugerowanie: „Ależ mówimy przecież tylko o tobie, a nie o prof. (...), czy o prof. (...), czy też o prof. (...), więc dopiero jak będziesz znaczyła przynajmniej tyle co twoi ulubieni Profesorowie, twoje budynki bez kominów uznamy za nie świadczące o twoich problemach psychicznych”. Ależ nie można też powiedzieć tego: „Dlaczego malujesz tak szczegółowo? Boisz się, że ktoś cię uzna za obłąkaną?”. Jeszcze inni próbują twierdzić, że to „nic wielkiego, tylko uporządkowany przymus”.

Czy odbieram chleb psychiatrom, psychologom i psychoterapeutom? Na pewno nie. Problem bowiem jest gdzie indziej. Nazwać go można następująco: baśnie Andersena w życiu codziennym. Ale także jakaś inna forma przemocy się przedostała, która przejawia się na... dużych i mniejszych kiermaszach odpustowych. Coś kiedyś było, już tego teraz nie ma. To, co można nabyć aktualnie nie jest ani ładne, ani ekologiczne, ani nawet naturalne, pozostało tylko słodkie, ale za to pośród „wszystkiego z plastiku”. Brakuje: piłeczek trocinowych zrobionych z kolorowego, ozdobnego staniolu i celofanu, dekoracyjnych (nawet ręcznie malowanych) drewnianych (albo z masy papierowej) jo-jo, innych drobnych drewnianych zabawek, brakuje też zabawek z wypalanej gliny, nawet nie ma już niedrogiej dziecięcej biżuterii do zabawy na kilka dni, maskotek nie ma (małych i dużych) z bawełny i lnu, a dla rodziców i innych dorosłych... strzelnic z ciekawymi fantami dla dzieci i dla tych dorosłych, np. za 8 na 10 strzałów z wiatrówki w szklaną rurkę kawa, albo lampka wina. Pozostały tylko ozdobne, lukrowane z napisami pierniki, cukierki z cukru. A różne gry losowe, gdzie każdy los wygrywa? Albo w maju: prawdziwe bukiety stokrotek i konwalii (dla żon od mężów) itd. Dlaczego tego nie ma? Przecież nie ma najmniejszego powodu, żeby tego nie było.