Szkoła bycia pro-vie, albo: w jaki sposób 2+2 może być równe 70?

School of saying yes to human life

École de dire oui à la vie humaine

Content marketing tematyczny

Content marketing dla Ciebie

Informacja o plikach cookies

Regulamin usług

Polityka prywatności

Zapytaj o ofertę

Uwaga! Strona pro-vie.pl jest przeznaczona dla osób dorosłych; miejscami zawiera treści trudne intelektualnie, które tworzę z myślą o osobach dorosłych, czyli nie dla dzieci. Także dlatego, że nie mam uprawnień pedagogicznych, co oznacza, że moje sposoby wyrażania się nie uwzględniają tych umiejętności w przekazywaniu wiedzy, których wymaga relacja z dziećmi.

Flaga Włoch Flaga Polski Flaga Niemiec Flaga Francji Flaga Wielkiej Brytanii Flaga Szwecji Flaga Czech flaga Ukrainy

Godność minus pierwsza: prawo do grzechu

wyżej

niżej

Nie daj się grzechowi

Osobiste prawo do grzechu trzeba badać w kontekście doświadczeń bycia ofiarą przemocy, ponieważ ofiara przemocy na pewno ma obiektywnie wysokie ryzyko uszczerbków jej osobistej wolności, a im więcej takich szkód, tym mniej własnego prawa do grzechu, a więcej rzeczywistości zniewoleń. Prawo do grzechu nie oznacza więc sytuacji, w której należy z tego prawa korzystać, ale taką, w której można (jest to możliwe) rozpoznawać granice własnej wolności w kontekście decyzji o własnym czynie, dobrym lub złym. Wtedy dopiero widać co jest na pewno OK, a co wymagana przebaczenia, co uzdrowienia lub — w trudniejszych okolicznościach — co potrzebuje uwolnienia. Bez prawa do grzechu być może wcale nie możemy ocenić w sumieniu stopnia osobistej wolności. Pozostaje wtedy (jako pole zainteresowań) przestrzeń nawyków, emocji, uczuć, wiedzy i zmian.

Najbardziej trzeba się obawiać grzechu bałwochwalstwa, czyli idolatrii

„Ten grzech, w dzisiejszych czasach, najczęściej rozgrywa się na poziomie intencji, motywacji i źle wytyczonych celów. Wybierając świadomie i dobrowolnie czyn, o którym wiesz, że nie jest zgodny z wolą Bożą, odwracasz się od Boga, czyli zmieniasz, nakazany przykazaniem miłości, kierunek. Dlatego grzech lekki popełniony świadomie i dobrowolnie jest tak wielkim niebezpieczeństwem dla duchowego życia. Dlatego trzeba Boga błagać o ratunek na każdą sytuację w naszej codzienności, o Boże prowadzenie i nieustanną, płodną obecność Ducha Świętego w nas, bo tylko tak da się unikać poważnych pułapek, pomiędzy którymi podążamy do naszego ostatecznego celu, którym jest miłosna i wieczna relacja z Bogiem w niebie. W świecie jest obecne zło. To osobowa siła, która inteligencją przewyższa najinteligentniejszego człowieka. Dlatego człowiek osłabiony po grzechu pierworodnym sam nie może wygrać ze złem. Niezbędna jest pomoc Boga, który daje nam narzędzia potrzebne do skutecznej obrony przed złem. Jeśli człowiek szczerze zawierza siebie Bogu, czego widocznym znakiem dla niego i dla innych jest regularne korzystanie z sakramentów, praktyka modlitwy (na początku co najmniej dziękczynienie i prośba, ale trzeba też pamiętać o uwielbieniu!) i pragnienie wypełniania jak najlepiej woli Bożej, to zło coraz bardziej staje się rzeczywistością zewnętrzną”.

Kucharska R., Zachowaj czujność. Świadectwo o moim wychodzeniu ze światopoglądu New Age, Kraków 2012, s. 73.

Trudne niuanse

Bł. Ks. Jerzy Popiełuszko wybrał dla siebie motto w Jego kapłańskim życiu duchowym, które wszyscy znamy: „zło dobrem zwyciężaj”. To nie jest łatwe zdanie do zrozumienia. Co ono może praktycznie oznaczać, jeśli ktoś nas na przykład oszuka? Czy tylko to, żeby nie zachować się jak oszust? Nie tylko, coś więcej właśnie. Powiem o co chodzi na zabawnym i prostym przykładzie przezwyciężania magicznego myślenia w życiu codziennym: na górzystej dwupasmówce bardzo dobrej klasy samochody osobowe jadą pod górę nie więcej jak 90km/h, gdyż więcej się nie da, ale nagle wszystkich wyprzedza stara kiludziesięcioletnia ciężarówka, która musi jechać co najmniej ok. 120 km/h, gdyż inaczej nie mogła by wszystkich szybko wyprzedzać. Dlaczego ona jedzie z zawrotną prędkością, choć na pewno nie może? Hipotetyczne rozwiązanie tej zagadki może być przykładem na praktyczne zastosowanie takiego motta we własnym życiu duchowym. Jeśli chcemy zachować łaskę uświęcającą, odrzucamy w pierwszej kolejności właśnie magiczne myślenie (mając prawo do grzechu oczywiście z niego nie korzystamy). Co wtedy zostaje do wzięcia pod uwagę? Choć wyglądało to jak ruchoma fatamorgana, na pewno nią nie było. Co w takim razie to było? Proszę zauważyć, że po pokusie magicznego myślenia bardzo często pojawia się druga pokusa, która nie jest słabsza, a równie zgubna. Polega ona na próbie zasugerowania, że pewnie chodzi o... halucynacje!, gdyż czegoś podobnego „nikt nigdy nie widział”, odrzucamy więc tę drugą pokusę. Pojawia się jakaś odpowiedź, która się mieści w łasce uświęcającej: mógł to być werbownik do jakiejś sekty, który chciał wprowadzić jakąś grupę kierowców w odmienny stan świadomości, żeby, jeśliby to pozostało nieuświadomione, próbować następnie (w innych już okolicznościach i inną metodą) przejąć kontrolę nad umysłem jakieś ofiary. Uprzejmie informuję, że rzeczywiście byłam świadkiem tego typu sytuacji na takiej drodze (17 sierpnia 2021 r.).