Szkoła bycia pro-vie, albo: w jaki sposób 2+2 może być równe 70?

School of saying yes to human life

École de dire oui à la vie humaine

Content marketing tematyczny

Content marketing dla Ciebie

Informacja o plikach cookies

Regulamin usług

Polityka prywatności

Zapytaj o ofertę

Uprzejmie informuję, że ta witryna miejscami zawiera treści trudne dla osób, które nie ukończyły 18-tu lat (chodzi o trudność z powodu obiektywnej drastyczności niektórych przedstawianych tu zagadnień, a także trudność natury intelektualnej, której pokonanie wymaga starszego wieku, żeby niepotrzebnie nie zabłądzić w fałszywe mniemania). Kto trafił na tę moją witrynę, a ma lat mniej, proszę, żeby może zapytał Mamy lub Taty, czy wyraża zgodę dla Małoletniej lub Małoletniego na czytanie zawartych tu treści.

Flaga Włoch Flaga Polski Flaga Niemiec Flaga Francji Flaga Wielkiej Brytanii Flaga Szwecji Flaga Czech flaga Ukrainy

Potrzeba pierwsza: potrzeba życia

wyżej

niżej

Życie

„Kategoria wskazująca na przedmioty o charakterystycznych właściwościach, a tym samym różniące się od przedmiotów abiotycznych. Przedmioty istniejące tylko na jednej planecie — Ziemi (jak dotąd nie mamy żadnych przesłanek wskazujących na istnienie życia poza naszą planetą, dlatego faktu istnienia życia poza Ziemią nie możemy ani wykluczyć, ani potwierdzić). Pytanie, co to jest życie, nurtuje nas od stuleci i dominuje od początku w naszej cywilizacji — od starożytnej Grecji do współczesności. Interesuje nas dzisiaj to, co interesowało już Arystotelesa, a mianowicie: Czym się różni ręka żywa od ręki z brązu? Grecy, szukając odpowiedzi na to pytanie, wytyczyli szlaki, po których do dziś podąża myśl ludzka, a są nimi: atomizm — redukcjonizm, finalność — witalizm, przypadek — konieczność. Krążymy wokół koncepcji, z których żadna nie uzyskała powszechnej akceptacji — ani na poziomie nauk przyrodniczych, ani w refleksji filozoficznej (...)”.

C. Rogowski, Leksykon pedagogiki religii, Warszawa 2007, s. 909–914.

O reklamie cokolwiek

Właśnie tak nisko na drabinie potrzeb trzeba zmieścić także temat reklam, gdyż właśnie reklama jest tym, z czego wielu ludzi żyje, a czasem w ogóle przeżywa. Dobra reklama to także szybka możliwość oderwania się od treści trudnych, gdy z jakiegoś powodu musimy je przyswoić, które — jeśli zupełnie nowe — w naturalny sposób wymagają czasu, żeby się poukładały w naszych sposobach rozumowania, a także w pamięci. Reklama korzysta z tej potrzeby ludzkiej, ale jeśli dostarcza właśnie tej odrobiny reklaksu, można uznać, że jest OK. Fakt, że nie zawsze to samo jest dla wszystkich relaksem. Dla jednego kawa (choć pijąc kawę od razu nabieramy sił do dalszej pracy, bo tak właśnie działa kofeina), dla kogoś innego reklama o dobrych wczasach, dla innych galeria zdjęć z pięknymi pejzażami itd. Jak ta rzeczywistość wygląda na jednej z moich stron z tematycznym marketingiem treści można zobaczyć w witrynie o mediacjach win win.

***

Pośrednie metody regulacji poczęć

12 marca 2023 r., niedziela

Poczęcia istnień ludzkich można regulować bezpośrednio (tego uczy m. in. naprotechologia), a także pośrednio. Druga metoda ze swej natury nie jest oczywista. Najwyraźniej przejawia się w ustawowej walce z przeklinaniem (rzeczywiście jest to czyn karalny, a nie tylko oburzający ludzkie obyczaje). Regulacja poczęć w tym wypadku polega na tym, że w niektórych związkach nie dochodzi (lub dochodzi dużo rzadziej) do poczęć niechcianych, nierozważnych i lękowych, gdyż małżonkowie nie mają tego typu traumy na swoim koncie. Dotyczy to zarówno mężczyzn, którzy przeklinając (lub — jak bierni palacze — milcząco wysłuchując „kolegów”) blokują swoją potencję, którą następnie próbują odblokować w relacjach rzekomo dla nich bez większego znaczenia do czego namówili własne żony (w małżeństwie: seks dla rozrywki); jak i kobiet, które z kolei cierpią (mając taką traumę) jakby zostały potraktowane duchowym paralizatorem, co nie utrudnia im różnych karier, ani nawet zdolności do uczuć wyższych, ale mocno utrudnia im obronę własną w chwili gdy nie chcą współżycia, a jak wiadomo każdy człowiek ma prawo odmówić czasem współżycia w małżeństwie (tak, jak każdy ma prawo do samotności, nawet w małżeństwie [choć istnieje wyjątek: związek symbiotyczny, ale to zwykle jest uzgadniane wcześniej {okazuje się w okresie narzeczeństwa, czy jest wzajemne pragnienie i zgoda, żeby tak żyć, że jedno bez drugiego nie chce być dosłownie ani chwilki}]), gdyż jest żywy i raz się czuje lepiej, raz gorzej, w zależności od okoliczności (zdrowotnych, psychicznych, duchowych i społecznych). Na dodatek właśnie w sytuacjach trudnych do rozpoznania, czyli w udanym małżeństwie. Godzą się więc na wszystko, zamiast czasem mówić, że nie: „dziś nie, albo w tym tygodniu nie, choć oprócz tego zazwyczaj tak”.

Także więc w taki właśnie sposób, z pomocą pośrednich metod regulacji poczęć, zwiększa się ilość istnień ludzkich wcale niepoczętych; niepoczęte dziecko na pewno nie będzie ofiarą aborcji. Warto zauważyć, że ta pośrednia metoda regulacji poczęć jest na dodatek godziwa. Dosłownie jak pisemna i dotrzymywana abstynencja od alkoholu: trzeźwa do bólu żona i trzeźwy do bólu mąż nie spłodzą niechcianego maleństwa. Co jednak zrobić, jeśli pojawiła się taka trauma, albo łatwo ją domniemać? Jak wyeliminować ryzyko, lub nawet już skutek, takiej traumy, tego typu natręctwa? Można poradzić sobie co najmniej na dwa sposoby: można się zgłosić z tego powodu na psychoterapię, ale można też — z przeproszeniem — „wypstrykać” tę brutalność jakimś ciężkim sportem lub jakąś ciężką pracą, np. bardzo męczącym hobby. Może się pojawić skutek uboczny takiego sposobu dbania o dobrą życiową formę: kto idzie na psychoterapię, może zostać uznany za chorego psychicznie (często oszczerczo, gdyż z powodu plotki), natomiast kto „zażywa” ciężkich sportów za byłego agresora (też przez plotkę). Niebezpieczeństwo jest prawdziwe, warto więc zbudować listę zdarzeń zupełnie niezawinionych: sąsiad w naszym dzieciństwie bił swoje dzieci, w naszym wieku!, a te darły się tak bardzo, że nie da się zapomnieć nawet po 20-tu latach i przy założeniu, że dzieci te były pewnie wyjątkowo histeryczne. Sąsiadka miała permanentny makijaż oczu, już wtedy, gdy byliśmy jeszcze początkującymi nastolatkami. Atawistyczny lęk przechodził nam po plecach kilka razy w tygodniu, gdy widzieliśmy ją przy warzywniaku. Nie wspominając o starszej pani z... pląsawicą itd.