Szkoła bycia pro-vie, albo: w jaki sposób 2+2 może być równe 70?

School of saying yes to human life

École de dire oui à la vie humaine

Content marketing tematyczny

Content marketing dla Ciebie

Informacja o plikach cookies

Regulamin usług

Polityka prywatności

Zapytaj o ofertę

Uprzejmie informuję, że ta witryna miejscami zawiera treści trudne dla osób, które nie ukończyły 18-tu lat (chodzi o trudność z powodu obiektywnej drastyczności niektórych przedstawianych tu zagadnień, a także trudność natury intelektualnej, której pokonanie wymaga starszego wieku, żeby niepotrzebnie nie zabłądzić w fałszywe mniemania). Kto trafił na tę moją witrynę, a ma lat mniej, proszę, żeby może zapytał Mamy lub Taty, czy wyraża zgodę dla Małoletniej lub Małoletniego na czytanie zawartych tu treści.

Flaga Włoch Flaga Polski Flaga Niemiec Flaga Francji Flaga Wielkiej Brytanii Flaga Szwecji Flaga Czech flaga Ukrainy

Potrzeba początkowa: potrzeba relacji

wyżej

Potrzeba relacji realizuje się wszędzie tam, gdzie trzeba ratować życie, a przejawia się naturalnym odczuciem radości, które się pojawia w nas, jeśli taką pomoc niesiemy.

Ta radość życia przy ratowaniu życia jest równocześnie potrzebną osłoną dla ratownika na wypadek zagrożeń rozpaczą na widok (lub na skutek reflektowania) różnych ludzkich tragedii związanych z zagrożeniami dla życia. Oczywiście mowa tu jest o życiu fizycznym.

Pomyślałam znów o Afryce (w konteście przezwyciężania najcięższych form głodu) i wymyśliłam, że można by organizować także taki typ pomocy: żywność w tubkach, spuszczana z samolotów. Jedna tubka = pokarm na jeden dzień dla jednej osoby. Zawartość tubki: pasta warzywna z soczewicą i siemieniem lnianym, do tego maleńka porcja wody (w osobnej saszetce). Tubki musiałyby być utylizowane (ze względów ochrony przed pandemią przez osoby ratowane) przez ich zgniatanie do formy, która nadawałaby się na jakiś materiał budowlany do budowy na przykład zadaszeń dających cień. Z zakrętek po tubkach też można by coś budować. Może wypełnienie przestrzeni pomiędzy płaszczyznami wykonanymi ze zgniecionych metalowych tubek, co może, zmieszane z piaskiem (może żwirem lub jeszcze z czymś innym), byłoby jakąkolwiek większą izolacją przed upałem. Saszetki po wodzie, jeśli byłyby wykonane z celulozy i jeśli byłyby przeźroczyste, może nadawałyby się do tworzenia jakiś form z przeźroczystością, ale tu już nie mam pełnej koncepcji.

Potrzebą relacji można zarządzać

Można ją skierować do relacji z konkretnymi ludźmi, co jest oczywiste, ale czasem także do relacji ze zwierzętami, czy w ogóle z przyrodą, co też jest oczywiste, ale warto ten fakt zauważyć.

Relacja ze zwierzętami może przynosić wiele radości, może też frustrować. Pomostem dla radości z kontaktu ze zwierzętami jest ich zrozumienie, dzięki któremu staje się możliwe porozumienie. Pies, który rozumie swojego 'pana'/swoją 'panią' jest dużo bardziej interesujący od psa, który umie różne sztuczki, co też zakłada jakieś 'rozumienie', ale o innej wartości. Pies, który dobrze rozumie swojego właściciela czy opiekuna wydaje się być przyjacielem, z którym można nawet 'pogadać'. Takimi psami z pewnością są psy asystujące, czyli te czworonogi, które pomagają na co dzień osobom z jakąś poważną dysfunkcją, np. osobom niewidomym. Taki 'rozmowny' pies, kiedy już trzeba się z nim pożegnać, przysparza niemało cierpienia tym, którzy go polubili i spędzali z nim wiele godzin każdego dnia. Czy rzeczywiście można zastąpić relację z żywym psem relacją z psem-robotem? Nie, nie jest to możliwe. To dwa zupełnie inne odniesienia. Dwie różne jakości, które nie muszą się zwalczać, ponieważ służą innym celom. Jednak z pewnością można zaproponować językowe rozróżnienie, które umożliwi łatwiejsze zauważanie subtelnie różnych znaczeń: relacja i odniesienie, albo może relacja i względność, lub jeszcze jakoś inaczej, ale brakuje właśnie pojęcia. Pojęcie relacji byłoby przynależne osobom w relacjach wzajemnych i osobom do zwierząt o cechach umożliwiających nawiązanie z człowiekiem relacji podobnej do rozumnej, a pojęcie odniesienia/względności osobom do całej pozostałej przyrody, fauny i flory. Relacja do zwierząt, czyli jakikolwiek stopień rozumnopodobnego dogadywania się. Odniesienie, względność, czyli niejako inspirująca, ale jednak nierelacyjna, rzeczywistość. W tym miejscu pewnie może pojawić się myśl o relatywizmie, ale nie o to mi chodzi. Nie chodzi mi o żadne panta rhei. Już prędzej o psa, którego już nie ma. Albo nawet o kilka psów, których już nie ma, ale pozostawiły sporo wspomnień. Kto chciałby zobaczyć moje psy, które już odeszły, ale pozostały dobrym wspomnieniem, musi zajrzeć na stronę im poświęconą: jamnik i terier.

Potrzeba relacji wydaje się nie istnieć w warunkach przemocy.