Uwaga! Strona pro-vie.pl jest przeznaczona dla osób dorosłych; miejscami zawiera treści trudne intelektualnie, które tworzę z myślą o osobach dorosłych, czyli nie dla dzieci. Także dlatego, że nie mam uprawnień pedagogicznych, co oznacza, że moje sposoby wyrażania się nie uwzględniają tych umiejętności w przekazywaniu wiedzy, których wymaga relacja z dziećmi.
Ta radość życia przy ratowaniu życia jest równocześnie potrzebną osłoną dla ratownika na wypadek zagrożeń rozpaczą na widok (lub na skutek reflektowania) różnych ludzkich tragedii związanych z zagrożeniami dla życia. Oczywiście mowa tu jest o życiu fizycznym.
Pomyślałam znów o Afryce (w konteście przezwyciężania najcięższych form głodu) i wymyśliłam, że można by organizować także taki typ pomocy: żywność w tubkach, spuszczana z samolotów. Jedna tubka = pokarm na jeden dzień dla jednej osoby. Zawartość tubki: pasta warzywna z soczewicą i siemieniem lnianym, do tego maleńka porcja wody (w osobnej saszetce). Tubki musiałyby być utylizowane (ze względów ochrony przed pandemią przez osoby ratowane) przez ich zgniatanie do formy, która nadawałaby się na jakiś materiał budowlany do budowy na przykład zadaszeń dających cień. Z zakrętek po tubkach też można by coś budować. Może wypełnienie przestrzeni pomiędzy płaszczyznami wykonanymi ze zgniecionych metalowych tubek, co może, zmieszane z piaskiem (może żwirem lub jeszcze z czymś innym), byłoby jakąkolwiek większą izolacją przed upałem. Saszetki po wodzie, jeśli byłyby wykonane z celulozy i jeśli byłyby przeźroczyste, może nadawałyby się do tworzenia jakiś form z przeźroczystością, ale tu już nie mam pełnej koncepcji.
Można ją skierować do relacji z konkretnymi ludźmi, co jest oczywiste, ale czasem także do relacji ze zwierzętami, czy w ogóle z przyrodą, co też jest oczywiste, ale warto ten fakt zauważyć.
Relacja ze zwierzętami może przynosić wiele radości, może też frustrować. Pomostem dla radości z kontaktu ze zwierzętami jest ich zrozumienie, dzięki któremu staje się możliwe porozumienie. Pies, który rozumie swojego 'pana'/swoją 'panią' jest dużo bardziej interesujący od psa, który umie różne sztuczki, co też zakłada jakieś 'rozumienie', ale o innej wartości. Pies, który dobrze rozumie swojego właściciela czy opiekuna wydaje się być przyjacielem, z którym można nawet 'pogadać'. Takimi psami z pewnością są psy asystujące, czyli te czworonogi, które pomagają na co dzień osobom z jakąś poważną dysfunkcją, np. osobom niewidomym. Taki 'rozmowny' pies, kiedy już trzeba się z nim pożegnać, przysparza niemało cierpienia tym, którzy go polubili i spędzali z nim wiele godzin każdego dnia. Czy rzeczywiście można zastąpić relację z żywym psem relacją z psem-robotem? Nie, nie jest to możliwe. To dwa zupełnie inne odniesienia. Dwie różne jakości, które nie muszą się zwalczać, ponieważ służą innym celom. Jednak z pewnością można zaproponować językowe rozróżnienie, które umożliwi łatwiejsze zauważanie subtelnie różnych znaczeń: relacja i odniesienie, albo może relacja i względność, lub jeszcze jakoś inaczej, ale brakuje właśnie pojęcia. Pojęcie relacji byłoby przynależne osobom w relacjach wzajemnych i osobom do zwierząt o cechach umożliwiających nawiązanie z człowiekiem relacji podobnej do rozumnej, a pojęcie odniesienia/względności osobom do całej pozostałej przyrody, fauny i flory. Relacja do zwierząt, czyli jakikolwiek stopień rozumnopodobnego dogadywania się. Odniesienie, względność, czyli niejako inspirująca, ale jednak nierelacyjna, rzeczywistość. W tym miejscu pewnie może pojawić się myśl o relatywizmie, ale nie o to mi chodzi. Nie chodzi mi o żadne panta rhei. Już prędzej o psa, którego już nie ma. Albo nawet o kilka psów, których już nie ma, ale pozostawiły sporo wspomnień. Kto chciałby zobaczyć moje psy, które już odeszły, ale pozostały dobrym wspomnieniem, musi zajrzeć na stronę im poświęconą: jamnik i terier.