Szkoła bycia pro-vie, albo: w jaki sposób 2+2 może być równe 70?

School of saying yes to human life

École de dire oui à la vie humaine

Content marketing tematyczny

Content marketing dla Ciebie

Informacja o plikach cookies

Regulamin usług

Polityka prywatności

Zapytaj o ofertę

Uprzejmie informuję, że ta witryna miejscami zawiera treści trudne dla osób, które nie ukończyły 18-tu lat (chodzi o trudność z powodu obiektywnej drastyczności niektórych przedstawianych tu zagadnień, a także trudność natury intelektualnej, której pokonanie wymaga starszego wieku, żeby niepotrzebnie nie zabłądzić w fałszywe mniemania). Kto trafił na tę moją witrynę, a ma lat mniej, proszę, żeby może zapytał Mamy lub Taty, czy wyraża zgodę dla Małoletniej lub Małoletniego na czytanie zawartych tu treści.

Flaga Włoch Flaga Polski Flaga Niemiec Flaga Francji Flaga Wielkiej Brytanii Flaga Szwecji Flaga Czech flaga Ukrainy

Potrzeba dwunasta: potrzeba szczęścia

Ta potrzeba kończy pierwszą drabinę w 'Szkole bycia pro-vie'.

Zachęcam do pozostania w szkole i podjęcia nauki na drabinie szczęśliwych relacji (Drabina II). Druga drabina w tej szkole jest trudniejsza, ponieważ ma aż dwadzieścia szczebli. Niejako zaczyna się mniej więcej w tym miejscu, w którym kończy się 'Drabina podstawowych potrzeb człowieka' (Drabina I), czyli oczywiście nie w tym miejscu tej witryny, ale właśnie z tej podstrony jest do niej najbliżej, jednak pod warunkiem, że Uczeń przeszedł szczeblami 'Drabiny I' po kolei.

O szczęściu warto co jakiś czas myśleć, warto rozważać tę możliwość lub rzeczywistość

Także dlatego warto, że można wtedy lepiej pokierować swoimi bardzo poważnymi uczuciami: „Jeśli wiem co jest dla mnie szczęściem, mogę to powiedzieć tej osobie, która pragnie mnie uszczęśliwić”.

Wtedy oczywiście może się okazać, że pozostawanie razem jest zupełnie bezsensowne, ale przecież lepiej, żeby się to rozjaśniło wcześniej, kiedy jeszcze można coś zmienić bez bardzo głębokich ran zadanych sobie nawzajem przez rozstanie. Ale równie dobrze może się okazać, że rozumienie szczęścia przez oboje jest jeśli nie takie samo, to bardzo dobrze się 'dopełniające'. On marzy o dalekich samotnych podróżach raz na 10 lat (chce wyjeżdżać aż na rok) a ona o tym, żeby on co kilka lat ją 'zostawiał' w jej małej samotności i żeby ona mężnie to znosiła, ponieważ jej marzeniem największym jest być kobietą nie tyle zamężną, co mężną. Wtedy dogadanie się na temat szczęścia jest oczywiste. Tak naprawdę w życiu nie chodzi tylko o to, żeby wiedzieć jak pojmujemy nasze własne szczęście, ale też o to czy właśnie szczęście jest tym celem, do którego z mozołem wiele lat przez życie podążamy. Na pewno istnieją tacy ludzie, którym na ich własnym szczęściu nie zależy. Albo raczej: istnieją tacy ludzie, którzy tak o sobie myślą. Może przy dokładniejszej analizie tematu okazałoby się, że marzą np. o tym, żeby tak żyć, aby w starości być w stanie ucieszyć się krótkim pobytem za niedaleką granicą, a nie dopiero na innym kontynencie. Inni natomiast mogą widzieć swoje szczęście w męstwie podróżowania małą łódką po morzach świata, a jeszcze inni: we własnych wynalazkach. Szczęście nie musi być skomplikowane. Myśleć pozytywnie o własnej możliwości szczęścia, to być wdzięcznym za dar życia.