Uwaga! Strona pro-vie.pl jest przeznaczona dla osób dorosłych; miejscami zawiera treści trudne intelektualnie, które tworzę z myślą o osobach dorosłych, czyli nie dla dzieci. Także dlatego, że nie mam uprawnień pedagogicznych, co oznacza, że moje sposoby wyrażania się nie uwzględniają tych umiejętności w przekazywaniu wiedzy, których wymaga relacja z dziećmi.
Żona przygotowuje obiad, obiera ziemniaki, mąż czyta gazetę przy stole. W pewnej chwili żona pyta:
— Słuchaj, a gdzie są grule? Nie mogę sobie przypomnieć.
Jak odpowiedziałby Twój mąż?
Pytanie autorki tego tekstu do Państwa:
Czy wiecie Państwo, który dialog jest standardem polskim?
To zależy od miejsca wypowiedzi i od jej Adresatów, ale także od jej celu. Kto ma postulat, chce jego realizacji. Kto stawia tezę, zamierza ją udowodnić. Pierwsze jest często powiązane ze spontanicznością i reaktywnością, a drugie z pracą naukową i już przyjętymi w tej pracy standardami. Spontanicznie zgłaszam więc postulat o przynajmniej zastanowienie się, czy aby nie byłoby korzystniej definiować to, co uważamy za naukowe w kategoriach jeszcze jednego standardu ludzkiej kultury, który mógłby (to zawsze jest jakiś rodzaj umowy społecznej) oznaczać następujący zakres twórczości: nie tylko to, co jest nowatorskie, odkrywcze i uporządkowane oraz opatrzone przypisami i bibliografią, ale także to, co dodatkowo z całą pewnością przekracza komercję i to w taki sposób, żeby każdy kto chce, jeśli tylko ukończył szkołę wyższą, miał możliwość samodzielnego przeprowadzenia dowodu na obronioną już tezę. Dowód ten mógłby być zarówno prawidłową logiką, którą proponuje naukowiec, jak i prostym doświadczeniem, jak pamiętamy wszyscy ze szkoły doświadczenia na lekcjach fizyki czy chemii. Przykład tezy tak pojętej nauki może być nawet taki: sól kuchenna po rozpuszczeniu w wodzie umieszczonej w jakimś naczyniu przedostaje się powyżej wody i krystalizuje w podciąganiu kapilarnym (to jest oczywiste tylko na pierwszy rzut oka, gdyż trzeba uwzględnić przynajmnie obniżanie się poziomu wody w naczyniu w wyniku parowania). Tak, to każdy może sprawdzić osobiście po bardzo niskich kosztach. Wszystko więc co wymaga dużych nakładów finansowych byłoby tak uporządkowane, że bez większych problemów nazywałoby się komercją. OK, przecież komercja nie jest czymś złym (tylko zła komercja jest czymś złym) i też może mieć swoje różne standardy.