Standardy ogólnoludzkie: nie mieć plam na ubraniu w różnych kulturach

Znowu dzień dobry,

Czy taki dialog międzykulturowy w ogóle ma jakikolwiek sens? Proszę spróbować się zastanowić: Spotykają się na biznesowym party przedstawicielki różnych kultur, z których każda w torebce ma swój własny (czyt. rodem z własnej kultury) odplamiacz na różne trudne nieoczekiwane plamy, gdyby się przytrafiły. Pojawia się natychmiast drugie pytanie: czy to znaczy, że jakiś odplamiacz może być kulturowym zagrożeniem? Mówię, że nie, gdyż byłoby to absurdem, ponieważ liczy się jakość i konkurencja, a także dostępność. Taka więc bardzo prosta sprawa jak środki czystości (chemia gospodarcza) z całą pewnością mieszczą się aż w standardach ogólnoludzkich (nie dotyczą różnic kulturowych) i jedyne co może temu zagrozić, to te kultury, które afirmują różnego typu plamy na ciuchach, wręcz się nimi szczycą. Ale naprawdę nie ma obaw, choć to się oczywiście zdarza i to w naszych czasach. Okazało się, że to subkultury, a więc nic strasznego i to wyraźnie odróżniające się, a nie typowe kultury, a więc to niszowe grupy społeczne tzw. artystów plastyków, którzy właśnie tacy są, że chodzą w poplamionych rzeczach, ale to są inne plamy: z farb artystycznych, więc mogą, a nawet powinny zostać (kto je usuwa, jakimże jest artystą?). Proszę się zatem nic nie przejmować tym i bez obaw dalej używać Fecika na różnego typu plamy i zatłuszczenia, zgodnie z opisem produktu dostępnym na stronie producenta. Szkoda, że nie mamy takiego Fecika w porcji na jeden raz do noszenia w damskich torebkach na wszelki wypadek.

Wasz Baniek z firmy Bestset

O autorze: powinienen tu napisać tylko tyle: już o sobie dużo powiedziałem na innych podstronach w Szkole bycia pro-vie. Kto będzie chciał się dowiedzieć o mnie więcej, na pewno mnie znajdzie.

powrót do drabiny IV