Uwaga! Strona pro-vie.pl jest przeznaczona dla osób dorosłych; miejscami zawiera treści trudne intelektualnie, które tworzę z myślą o osobach dorosłych, czyli nie dla dzieci. Także dlatego, że nie mam uprawnień pedagogicznych, co oznacza, że moje sposoby wyrażania się nie uwzględniają tych umiejętności w przekazywaniu wiedzy, których wymaga relacja z dziećmi.
Chodzi więc też o otoczenie, o estetykę, o muzykę, o design, o jakość obsługi, o atmosferę, o to czy da się chętnie wrócić (jeśli można pogadać tak, że inni nie będą słyszeli o czym, jest większa szansa na powrót), a wreszcie czy można mieć takie swoje ulubione na wiele lat miejsca z rzeczywiście doskonałą kawą. W Krakowie miałam takie ulubione miejsca, ale one już istnieją tylko we wspomnieniach, i może jeszcze na zdjęciach ich właścicieli. Naprawdę przepadła wartość nie do odtworzenia. „Mozaika” na Gołębiej była otwierana od 8-mej rano i to wystarczało, żeby nie spóźnić się na zajęcia na Akademii na ul. Smoleńsk, a wypić wcześniej kawę. A przy Siennej był „Fafik”. Do dziś nie wiem jak na tak małej przestrzeni udawało się pomieścić aż tyle stolików. Szkoda mi nawet „Literackiej”, która miała taki klimat, że nawet ja mogłam zapalić papierosa. Chyba tylko to, gdzie nie chodziłam, przetrwało. Czy ktoś rozumie ten podły zbieg okoliczności? Muszę się przyznać, że odczułam lęk, kiedy spostrzegłam (dosłownie w zeszłym roku, czyli w 2019), że już nie zjem wyjątkowo dobrego brownie w zupełnie nowej kawiarni, którą sobie po latach wreszcie gdzieś znalazłam (także z dobrym klimatem i bardzo dobrą kawą), bo i ona zniknęła. Czy ktoś to rozumie?
Czy wiecie, drodzy Internauci, że jeszcze czeka na nas strona większa, niż spa, o Krakowie?