Potrzeba trzecia: potrzeba chrztu

Różowy Brzuszek chce coś powiedzieć

Chciałabym zacząć nietypowo, czyli pisząc cały ten krótki artykuł o sobie, a na dodatek w kontekście chrztu. Bardzo długo w moim życiu nic nie wiedziałam o chrzcie, aż w końcu pojęłam. Stało się to tego dnia, w którym ktoś spotrzegł mój różowy brzuszek. To było pewnego lata. Podszedł do mnie człowiek, a ja nie wiedziałam czemu tak bardzo spokojnie, więc nie uciekałam. Ale on nie patrzył na mój dziób, czego się spodziewałam, tylko właśnie na mój różowy brzuszek. Najpierw nic nie mówił, tylko się przyglądał temu brzuszkowi. Trwało to bardzo długo, więc w końcu przerwał to milczenie. Powiedział wtedy coś takiego, co zapamiętałam na całe dalsze moje życie: „Przypomina to chrzest, ale zupełnie nie wiem czemu, przecież to nie ma prawa dawać takich skojarzeń. Może przez te koszmarne ilości okropnych tatuaży, na które muszę tak często patrzyć w mieście, w którym mieszkam mieni mi się i w oczach i w umyśle”. Chciałam Wam powiedzieć w tym pierwszym moim artykule, że to było największe przeżycie całego mojego dotychczasowego życia, to bliskie spotkanie z człowiekiem i to takim spokojnym, który nie zrobił mi żadnej krzywdy. Wciąż nie wiem czemu mam różowy brzuszek, ale zawsze przypuszczałam, że to znaczy coś bardzo poważnego. Jeszcze chciałabym się do czegoś przyznać: nie mam swojej strony internetowej, więc będę linkować do zasobów Serwisu II. Najpierw do strony kobiet konsekrowanych.

Różowy Brzuszek

O autorze: pingwin samica, która przeżyła w swoim życiu prawdziwy pozytywny szok i po latach postanowiła się pokazać w internecie oraz o tym opowiedzieć.

powrót do drabiny I