Szkoła bycia pro-vie, albo: w jaki sposób 2+2 może być równe 70?

School of saying yes to human life

École de dire oui à la vie humaine

Content marketing tematyczny

Content marketing dla Ciebie

Informacja o plikach cookies

Regulamin usług

Polityka prywatności

Zapytaj o ofertę

Uprzejmie informuję, że ta witryna miejscami zawiera treści trudne dla osób, które nie ukończyły 18-tu lat (chodzi o trudność z powodu obiektywnej drastyczności niektórych przedstawianych tu zagadnień, a także trudność natury intelektualnej, której pokonanie wymaga starszego wieku, żeby niepotrzebnie nie zabłądzić w fałszywe mniemania). Kto trafił na tę moją witrynę, a ma lat mniej, proszę, żeby może zapytał Mamy lub Taty, czy wyraża zgodę dla Małoletniej lub Małoletniego na czytanie zawartych tu treści.

Flaga Włoch Flaga Polski Flaga Niemiec Flaga Francji Flaga Wielkiej Brytanii Flaga Szwecji Flaga Czech flaga Ukrainy

Potrzeba czwarta: potrzeba pokarmu

wyżej

niżej

Żeby odkryć dla siebie tę potrzebę, najlepsze jest doświadczenie krótkotrwałego głodu

Doświadczenie to pozwala zauważyć różnicę pomiędzy głodem a apetytem, smakiem na coś. Jednak nie jest dobrze decydować się w związku z tym na jakieś głodówki, które zawsze niosą niemałe ryzyko (najczęściej dla zdrowia ciała, ale czasem także dla psychiki, a efekt 'jo-jo' murowany). Lepiej jest przykładowo wybrać się w góry. Kilka godzin pieszej wędrówki i odczucie głodu na pewno przyjdzie.

Właśnie w takich warunkach, kiedy można odczuć głód, okazuje się, że czasem jego koniec nasz organizm sygnalizuje zmianą w odczuwaniu smaku: to co w górach było jak najlepszy rarytas w najlepszym gatunku, okazuje się zupełnie obojętne, albo nawet... obrzydliwe. Pamiętam z czasów moich studiów jak w jednym ze schronisk w Tatrach smakowała mi (także osobom, z którymi wtedy wędrowałam) dosłownie najgorszego gatunku herbata z drugiego parzenia, na szczęście z cytryną i cukrem. Nie do wypicia w mieście.

Można powiedzieć, że potrzeba pokarmu w naszych czasach jest prześladowana, przez alergie i smog. Jakieś spostrzeżenia na ten temat zanotowałam na stronie poświęconej zagadnieniom dobrego odżywiania. Kolejnym prześladowcą tej potrzeby jest przeciążenie obowiązkami i brak czasu.

Potrzeba pokarmu w kontekście zabijania zwierząt wygląda tragicznie, ale to pozór

Dużo tragiczniejsze jest zapomnienie o jakichś gatunkach zwierząt, ponieważ właśnie zapomnienie jest drogą do ich zagłady. Jeśli zapominamy o jakimś zwierzęciu, ono po prostu ginie, a czasem ginie zwierzę nadające się na pokarm. Wtedy jest tak, jak z pustą spiżarką: 'przecież zawsze była pełna, a teraz nic?' Nie, jeszcze nie nic, ostatnio odkryłam... dropa. Przyjrzałam mu się uważniej i doszłam do wniosku, że to bardzo ładny... indyk, czyli pewnie mogłaby to być zwierzyna łowna. Dystyngowany, elegancki, skromny indyk podobno wraca do Polski (przeczytałam o tym w ogólnodostępnych zasobach internetowych). Wtedy zwierzęta mają się dobrze, jeśli umiemy i chcemy mieć z nich pożytki: mięso, jajka, wełnę, mleko, skóry, estetykę, kontakt z przyrodą itd. Drop na razie chyba będzie samą estetyką, ponieważ to jest jedno ze zwierząt zagrożone zagładą. Nie wiem czy dropie się zjada. Musiałoby ich być nieprawdopodobnie dużo, żeby to w ogóle było możliwe. Problemem jest jego wygląd: ktoś, kto w ogóle nie wie o istnieniu dropa może go niechcący upolować, jako np. bażancicę. Być może dlatego dropi jest tak mało. Może fermy dropi byłyby dobrą pomocą w odtworzeniu tego gatunku w Polsce. Część pozostawałaby w fermach, a część byłaby wypuszczana na wolność. Oczywiście drop nie jest indykiem, więc nie wiadomo czy jest jadalny, pozostaje więc cieszyć się nim samym, jego oryginalną estetyką. Podobnie ma się rzecz z indykiem pawim.

A — Żeby było mleko, musi być cielątko, z którego potem mamy wołowinę.

B — Naprawdę? To ja rezygnuję z mleka w takim razie!

A — Oczywiście, że można tak do tego podejść, ale wtedy nie będzie także krów.

B — Dlaczego nie będzie? Będą, tylko takie ozdobne i znów dzikie.

A — Właśnie to się w ogóle nie ma szansy udać, ponieważ bydło domowe nie nadaje się do życia na wolności. To zupełnie inne zwierzęta, niż te dzikie, a ich chów chroni je przed zagładą, tzn. muszą być hodowane, żeby nie uległy zagładzie. Z kolei żeby zachować domowe zwierzęta, musi być z nich jakikolwiek zysk, ponieważ trzeba się nimi niemało zajmować, a bez zysku, robi się to niemożliwe. Przejdziemy wtedy na jedzenie białka w formie insektów.

B — Wiesz? Zastanowię się jednak nad tym. Kupiłaś mi sweter z owczej wełny? Może on jest jednak ładny.

A — Tak, i bundz na jutrzejsze śniadanie.

B — Zginęło jagniątko?

A — Tak, ale jeśli będziemy wcinać bundz, urodzi się wiele innych.

Czysty pokarm, czyli co?

Może to taki pokarm, który matka podaje swoim dopiero co urodzonym dzieciom, czyli mleko. Albo: to taka rzecz do jedzenia, która doskonale smakuje i doskonale odżywia nie czyniąc przy tym żadnej szkody dla zdrowia osób go spożywających. Pewnie takie myślenie też będzie dobre: czysty pokarm, czyli nie napój, a... suchy prowiant. Jeszcze następującą rzecz można na taki temat krótko powiedzieć: to miłość wierna małżeńska, w której właśnie naprawdę nie ma zdrady, nie brakuje też zaufania, a przy okazji rodzą się od czasu do czasu dzieci; dzieci zaplanowane, a wyjątkowo z przypadku.