Uwaga! Strona pro-vie.pl jest przeznaczona dla osób dorosłych; miejscami zawiera treści trudne intelektualnie, które tworzę z myślą o osobach dorosłych, czyli nie dla dzieci. Także dlatego, że nie mam uprawnień pedagogicznych, co oznacza, że moje sposoby wyrażania się nie uwzględniają tych umiejętności w przekazywaniu wiedzy, których wymaga relacja z dziećmi.
Doświadczenie to pozwala zauważyć różnicę pomiędzy głodem a apetytem, smakiem na coś. Jednak nie jest dobrze decydować się w związku z tym na jakieś głodówki, które zawsze niosą niemałe ryzyko (najczęściej dla zdrowia ciała, ale czasem także dla psychiki, a efekt 'jo-jo' murowany). Lepiej jest przykładowo wybrać się w góry. Kilka godzin pieszej wędrówki i odczucie głodu na pewno przyjdzie.
Właśnie w takich warunkach, kiedy można odczuć głód, okazuje się, że czasem jego koniec nasz organizm sygnalizuje zmianą w odczuwaniu smaku: to co w górach było jak najlepszy rarytas w najlepszym gatunku, okazuje się zupełnie obojętne, albo nawet... obrzydliwe. Pamiętam z czasów moich studiów jak w jednym ze schronisk w Tatrach smakowała mi (także osobom, z którymi wtedy wędrowałam) dosłownie najgorszego gatunku herbata z drugiego parzenia, na szczęście z cytryną i cukrem. Nie do wypicia w mieście.
Można powiedzieć, że potrzeba pokarmu w naszych czasach jest prześladowana, przez alergie i smog. Jakieś spostrzeżenia na ten temat zanotowałam na stronie poświęconej zagadnieniom dobrego odżywiania. Kolejnym prześladowcą tej potrzeby jest przeciążenie obowiązkami i brak czasu.
Dużo tragiczniejsze jest zapomnienie o jakichś gatunkach zwierząt, ponieważ właśnie zapomnienie jest drogą do ich zagłady. Jeśli zapominamy o jakimś zwierzęciu, ono po prostu ginie, a czasem ginie zwierzę nadające się na pokarm. Wtedy jest tak, jak z pustą spiżarką: 'przecież zawsze była pełna, a teraz nic?' Nie, jeszcze nie nic, ostatnio odkryłam... dropa. Przyjrzałam mu się uważniej i doszłam do wniosku, że to bardzo ładny... indyk, czyli pewnie mogłaby to być zwierzyna łowna. Dystyngowany, elegancki, skromny indyk podobno wraca do Polski (przeczytałam o tym w ogólnodostępnych zasobach internetowych). Wtedy zwierzęta mają się dobrze, jeśli umiemy i chcemy mieć z nich pożytki: mięso, jajka, wełnę, mleko, skóry, estetykę, kontakt z przyrodą itd. Drop na razie chyba będzie samą estetyką, ponieważ to jest jedno ze zwierząt zagrożone zagładą. Nie wiem czy dropie się zjada. Musiałoby ich być nieprawdopodobnie dużo, żeby to w ogóle było możliwe. Problemem jest jego wygląd: ktoś, kto w ogóle nie wie o istnieniu dropa może go niechcący upolować, jako np. bażancicę. Być może dlatego dropi jest tak mało. Może fermy dropi byłyby dobrą pomocą w odtworzeniu tego gatunku w Polsce. Część pozostawałaby w fermach, a część byłaby wypuszczana na wolność. Oczywiście drop nie jest indykiem, więc nie wiadomo czy jest jadalny, pozostaje więc cieszyć się nim samym, jego oryginalną estetyką. Podobnie ma się rzecz z indykiem pawim.
A — Żeby było mleko, musi być cielątko, z którego potem mamy wołowinę.
B — Naprawdę? To ja rezygnuję z mleka w takim razie!
A — Oczywiście, że można tak do tego podejść, ale wtedy nie będzie także krów.
B — Dlaczego nie będzie? Będą, tylko takie ozdobne i znów dzikie.
A — Właśnie to się w ogóle nie ma szansy udać, ponieważ bydło domowe nie nadaje się do życia na wolności. To zupełnie inne zwierzęta, niż te dzikie, a ich chów chroni je przed zagładą, tzn. muszą być hodowane, żeby nie uległy zagładzie. Z kolei żeby zachować domowe zwierzęta, musi być z nich jakikolwiek zysk, ponieważ trzeba się nimi niemało zajmować, a bez zysku, robi się to niemożliwe. Przejdziemy wtedy na jedzenie białka w formie insektów.
B — Wiesz? Zastanowię się jednak nad tym. Kupiłaś mi sweter z owczej wełny? Może on jest jednak ładny.
A — Tak, i bundz na jutrzejsze śniadanie.
B — Zginęło jagniątko?
A — Tak, ale jeśli będziemy wcinać bundz, urodzi się wiele innych.
Może to taki pokarm, który matka podaje swoim dopiero co urodzonym dzieciom, czyli mleko. Albo: to taka rzecz do jedzenia, która doskonale smakuje i doskonale odżywia nie czyniąc przy tym żadnej szkody dla zdrowia osób go spożywających. Pewnie takie myślenie też będzie dobre: czysty pokarm, czyli nie napój, a... suchy prowiant. Jeszcze następującą rzecz można na taki temat krótko powiedzieć: to miłość wierna małżeńska, w której właśnie naprawdę nie ma zdrady, nie brakuje też zaufania, a przy okazji rodzą się od czasu do czasu dzieci; dzieci zaplanowane, a wyjątkowo z przypadku.